Przyspieszyłam. W życiu.
Lusia mówi, że jestem rozchwytywana.
Ja twierdzę, że życie wreszcie mnie dopadło.
I dobrze.
A może to po prostu codzienny tryb życia. Ten naturalny. Powszedni. Zwlekanie się z łóżka rano, kawa i mycie zębów. Kontrola biletów w tramwaju. Papieros na przystanku (pardon, 15m od przystanku, bo inaczej mandat). Herbatka z klientem po masażu. Slalom gigant po sklepach z ciuchami. Odcisk na małym palcu, bo nowe buty. Obiad o 19:00,
why not. Kolorowanka. Ucinanie metek z nowych ciuchów - ta satysfakcja! Jakiś tłuszczobójczy trening. Rozmowy z pokoleniem 2003 w czasie korków z angielskiego. Znużenie przed północą, ale
jeszcze tylko jeden rozdział.
Banały.
Do niedawna mój dzień zaczynał się w południe, kończył zaś niemalże nad ranem. Zazwyczaj spędzany w czterech ścianach - przytulnych i bezpiecznych wprawdzie, ale co za dużo to niezdrowo. Te same obowiązki, te same czynności. Zero urozmaiceń. Rutyna.
Nie muszę mówić, który tryb funkcjonowania bardziej mi odpowiada.
Cóż mam rzec...szalej, szalej, tylko nie przegnij jak ja XD Ale zabieganie zawsze lepsze, niż stagnacja. Zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńTo Ty przeginasz? :D Dokładnie :)
UsuńDzieje się dzieje. I dobrze. Już Cię nowe butki obtarły? Tego nie wiedziałam :(
OdpowiedzUsuńLike always, każde buty trzeba ochrzcić :D
UsuńMam nadzieję, ze moje już zostały ochrzczone :D za piękne są na to by stały w szafce :D
UsuńJa mam trzy nowe pary... Biada moim stopom :D
UsuńZainwestuj w plastry. Tak na wszelki wypadek. Albo chodź w nich po domu :D
UsuńOd kilku ładnych lat w moim domu plastry są obowiązkowe. Wiem, znam ten sposób, tyle że ja w domu więcej siedzę, niż chodzę :D
UsuńWarto powiedzieć życiu tak :) a co tam, niech nas czasem dopadnie i pomęczy :) taka zwariowana rzeczywistość mi odpowiada dużo bardziej niż bezczynne marnowanie czasu :) chociaż czasem trzeba i czas pomarnować ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsza równowaga i nie wchodzenie w skrajności :)
UsuńA ja trochę tęsknię za trybem życia studenta dziennego, który nie raz, nie dwa pozostawał w czterech ścianach całe dnie - póki prowiant się nie skończył. Ot, takie lenistwo, bom momentami zmęczona. :)
OdpowiedzUsuńTakie dni nie są złe, byleby nie za często. I przy najbliższej okazji pozwól sobie na odrobinę błogiego lenistwa :)
UsuńWłaśnie - tak na stałe to już bym tego nie zamieniła, ale co jakiś czas marzy mi się cały wolny dzień i to nie z okazji weekendu. Ot taki w środku tygodnia, cały spędzony w ciepłych kapciochach. <3
UsuńPachnie słodkim lenistwem :D
UsuńRozwijasz się, pewnie czujesz satysfakcje. To bardzo dobrze Sówko, powodzenia i głowa ku górze :*
OdpowiedzUsuńCzuję, bo włączyłam się do życia i spodobało mi się :D Cały czas ;*
UsuńSuper :) Takie chwile kiedy czujesz że żyje Ci super, że masz tą wiarę w siebie.. są wspaniałe.
UsuńJak życie przyspiesza to znaczy, że jest dobrze! zmiany, zmiany, pozytywne zmiany wypełniają życia i ażżżż się chce! trochę powera nam nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzUsuńTak, nawet wstając rano :D
Usuńznów na pełnych obrotach jesteś :D
OdpowiedzUsuńCiągła sinusoida w tej kwestii :D
UsuńBrawo Ty :D Trzeba żyć, nie wegetować!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńGratuluję. I trochę zazdroszczę, bo na dłuższą metę tak nie potrafię :)
OdpowiedzUsuńZnam to. Zasadniczo, gdy czegoś nie muszę, to wpadam w rutynę.
UsuńA ja kocham też te leniwe dni, żeby się zatrzymać po całym zalatanym tygodniu :) równowaga też musi być :p
OdpowiedzUsuńOczywiście, błogie lenistwo też jest potrzebne :)
UsuńCzasem rutyna może wydać się dziwnie przyjemna nawet wstawanie z łóżka o świecie bywa dobre kiedy zestawimy je z innymi rzeczami jakie miały miejsce w naszym zyciu
OdpowiedzUsuńWłaśnie, to zestawienie jest ważne.
UsuńRutyna na swój sposób jest dobra. Najgorsze jest takie puste trwanie, nic nie robienie, gdy czas przelatuje przez palce.
OdpowiedzUsuń